Wczoraj byliśmy u rodziców mojego
Męża na przyjęciu z okazji 30 rocznicy ich ślubu. Jeszcze kilka lat temu nie
miałam pojęcia, jak można wytrzymać ze sobą tak długo. Ale potem poznałam
Michała i jakoś tak sama się ta zagadka rozwiązała. Bardzo bym chciała dożyć z
nim setki, a potem przytulić się, zasnąć i już nie obudzić. Eh, ale na razie
daleko nam nawet do tak zacnej rocznicy, jak ta perłowa :D
Tymczasem nieźle się
nagłowiliśmy, co tu by rodzicom sprezentować. Chcieliśmy wysłać ich na
romantyczną kolację, żeby mieli czas tylko dla siebie, bo z tym u nich bardzo
ciężko, ale nie dali się namówić. Po co więc robić prezent, z którego nie będą
zadowoleni… Próbowaliśmy z nich wyciągnąć, co by chcieli, nawet zapytaliśmy
wprost, ale odpowiedzi się nie doczekaliśmy. Po wielu dyskusjach
stwierdziliśmy, że najlepszy będzie aparat cyfrowy. Jako, że jedną wnuczkę już
mają (od całych trzech tygodni), a druga urodzi się w ciągu miesiąca, to na
pewno go dobrze spożytkują. Tym bardziej, że Teściowa po wszelkich rodzinnych
imprezach narzeka, że musi się prosić o zdjęcia :D Opakowałam więc cacuszko najładniej, jak umiałam i oto efekt:
Użyłam „gotowca” z Avonu w
postaci koszyczka, celofanu i wstążki. Od siebie dodałam dekorację z suszonych
róż, listka i pawiego piórka oraz rafię w koszyczku. Oj, jak ja lubię pakować
prezenty! Uważam, że staranne opakowanie jest równie ważne, jak sam prezent. A
Wy jak myślicie?
Jako, że ciężko jest znaleźć w
sklepie kartki na konkretne rocznice ślubu (oprócz 25, czy 50 może), a w
dodatku jakoś nie miałam natchnienia na bieganie po sklepach, bo trochę mi
ciężko ruszać się z domu dalej niż na krótki spacer, to ukręciłam sama coś
takiego:
Starałam się, żeby wyszło
skromnie i elegancko. Nie chciałam przesadzać z ozdobami. Jakoś tak ciężko
przychodzi mi skomponowanie czegoś z wielu, wielu elementów, dlatego, jak
pewnie już zauważyłyście, jeśli coś wyklejam, to zawsze w wersji light.
A teraz coś bardzo miłego. Otóż
stuknął mi 1000 komentarz. Tak jak zrobiłam ze setnym, i tym razem postanowiłam
obdarować osobę, która pozostawiła ten zacny wpis na moim blogu. Padło na
Agato.Art.
Mam nadzieję, że na fotce
wszystko ładnie widać. Aga jest nowa wśród moich odwiedzających i bardzo się
cieszę, że będę mogła zrobić dla niej jakąś małą niespodziankę, tym bardziej,
że z candy u mnie krucho. Już tyle razy się zabierałam za jego zorganizowanie,
ale jakoś mi nie wychodzi… Dlatego jak mam okazję komuś coś sprezentować w
jakiś inny sposób, to chętnie to robię :D
Pozdrawiam Was wszystkie
niedzielnie i życzę miłego tygodnia!!!